Na moim osiedlu szaro zrobiło się tuż po południu.W godzinę później nadeszła bardzo silna burza. Trwała ponad godzinę i dawała odgłosy kanonady dziesiątek armat. Trzaski i ostre błyski piorunów co parę minut wstrząsały powietrzem. Groźne grzmoty napełniły powietrze a po chwili ulewa zalała świat wokół.Po paru minutach chodnik pod moimi oknami zamienił się w rwący strumień, ostry huragan na szczęście przez chwile tylko szarpał drzewami. Gdy w 3 godziny później gdy wyszłam na spacer, w kanałach odwadniających które od paru tygodni były całkowicie wysuszone, utrzymywał się jeszcze znaczny poziom wody w płynącym cieku. Na ziemnej drodze nadal stały kałuże. Łąki przyjaźnie parowały. Powietrze pachniało lasem,trawą, ziołami , wodą i było miło wilgotne w oddechu. A zachód słońca złocisto-czerwono-kolorowy. Uwaga: Zdjęcia burzy robione przez szybę okienną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz